Studia coraz większym luksusem – przez drogi najem.
Dwa tygodnie temu rozpoczął się rok akademicki. Jednym z wyzwań jest znalezienie mieszkania lub pokoju na wynajem. Ich ceny poszybowały w górę. Dotyczy to zarówno akademików, jak i pokoi oraz mieszkań oferowanych przez osoby fizyczne.
Żyjemy w czasach dynamicznie rosnącej inflacji, drożeją wszystkie kategorie dóbr klasyfikowanych przez Główny Urząd Statystyczny, jednak na rynku najmu możemy obserwować nawet większe przyśpieszenie niż inflacji ogólnie – przynajmniej w niektórych lokalizacjach. Jakie są przyczyny tej sytuacji?
- Napływ osób z Ukrainy. Zgodnie z danymi Straży Granicznej, od 24 lutego, granice Polski przekroczyło ok. 7 milionów uchodźców z Ukrainy, jednak spora część z nich już powróciła do kraju. W tym roku na dłuższy czas zamieszkało w Polsce ok. 2-3 miliony Ukraińców, jednak ta liczba zmienia się w zależności od sytuacji za naszą wschodnią granicą. Ostatnie ataki na duże Ukraińskie miasta przy pomocy dronów nie zachęcają do powrotu do kraju. Część Ukraińców otrzymała mieszkania na pewien czas za darmo. Część z nich wynajmuje. Nie muszę nikomu mówić, że taki masowy popyt nie pozostał obojętny dla cen. W ciągu kilku tygodni od rozpoczęcia konfliktu ceny najmu w niektórych miastach poszybowały o 30-40% (!). Na szczęście trend nie był utrzymany i o dynamice ok. 30% możemy mówić w odniesieniu do całego roku. W lipcu (zgodnie z danymi Expandera i Rentier.io) stawki za najem w 8 na 16 badanych miast nawet spadały. Było to związane z niższym popytem ze strony studentów i relatywną poprawą sytuacji na Ukrainie. Wraz z powrotem studentów na uczelnie dynamika stawek prawdopodobnie utrzymała się na poziomie ok. 30% w skali roku (nie ma jeszcze dokładnych danych). Dla jasności: jestem za pomaganiem Ukraińcom w potrzebie. Natomiast moim zdaniem można by rozważyć koncentracje pomocy w mniejszych miastach – często opuszczonych. A w tej sytuacji zaognia się nasz systemowy problem – problem drogich mieszkań i drogiego najmu w największych miastach akademickich.
- Mieszkania i pokoje drożeją również przez ogólny wzrost cen czynszów, kosztów utrzymania mieszkania, wyższe koszty materiałów budowlanych (używanych do remontów) oraz wyższe stawki ekip budowlanych.
- Nie bez znaczenia są podwyżki stóp procentowych: coraz mniej osób stać na kredyt, więc więcej osób chce wynajmować. Popyt na kredyt hipoteczny, zgodnie z danymi BIK, spadł o ponad 70% (dane z sierpnia).
- Kolejnym czynnikiem jest odejście od pracy zdalnej oraz powrót na uczelnie w formie stacjonarnej. To już się działo w poprzednim roku akademickim, ale teraz zjawisko się nasiliło: powrót na nauczania stacjonarnego ma charakter masowy.
Kumulacja wymienionych czynników sprawia, że najem jest coraz droższy. W przypadku małego metrażu wzrost jest nawet wyższy. Pokój kosztujący rok temu 600 zł dziś kosztuje ok. 900 zł. Wynajęcie kawalerki za 2 000 zł rok temu, dziś kosztuje ok. 3 000 zł. W jednym z następnych postów postaram się odpowiedzieć na pytanie jak ten problem można załagodzić z punktu widzenia finansów osobistych, ale również z systemowego punktu widzenia.