Hipoteza rynku efektywnego – czyli jak tracisz przez nadmiar wiedzy
Rynki finansowe są skomplikowane i dynamiczne – trudno to wszystko ogarnąć. Z drugiej strony inwestycje w akcje są długoterminowo jednym z najlepszych sposobów budowania majątku. Bazując na danych zebranych między 1950 a 2015 rokiem z 16 najbardziej rozwiniętych gospodarek świata, można oszacować, że akcje dają w długim terminie zarobić ok. 8% ponad inflację.
Racjonalność w cenach
Inwestowanie w akcje staje się proste, gdy poznamy i zrozumiemy hipotezę rynków efektywnych. Zacznijmy od początku: Johh Muth w 1961 roku był twórcą teorii racjonalnych oczekiwań – zgodnie z którą, my jako ludzie, jesteśmy racjonalni, znamy swoje potrzeby i całą ofertę rynkową oraz dokonujemy optymalizacji naszych użyteczności. W realnym życiu to tak nie działa, ale na podwalinach tej teorii, Eugene Fama zbudował hipotezę efektywnego rynku, która służy do wyjaśnienia działania rynków finansowych i spopularyzował w latach 70. O czym mówi ta hipoteza?
Rynki są efektywne, czyli ceny instrumentów finansowych zawierają wszelkie dostępne informacje – w tym oczekiwania względem przyszłości.
Dlatego nie ma sensu rozumowanie typu:
- kupię akcje spółek nastawionych na zieloną energię, bo to przyszłość i zarobią one więcej
- kupię akcje firm węglowych bo węgiel drożeje
- podczas pandemii: kupię akcje spółek gamingowych, bo ludzie będą grali w gry na komputerze.
Dlaczego tego typu analizy nie mają sensu?
Jak tylko dane wydarzenie zachodzi, to tysiące profesjonalnych analityków/botów/sieci neuronowych z banków czy funduszy stara się natychmiast uwzględnić te informacje w swojej strategii. Czyli zanim ta informacja trafi do Ciebie – to ceny instrumentów finansowych to uwzględniają – jest „po ptakach”.
Zarówno proste, jak i zaawansowane reguły inwestycyjne czy tradingowe nie dadzą Ci przewagi nad rynkiem. Wyobraź sobie, że ktoś zauważył, że akcje zawsze drożeją w środę rano – wydał książkę na ten temat i ta wiedza się rozprzestrzeniła. Co się stanie? Teraz inwestorzy antycypując ten mechanizm, kupią akcje we wtorek wieczorem, przez co wzrosty będą wtedy – a w środę już ich nie będzie, bo nie będzie miał kto kupować.
Dlatego na rynku nie ma prostych… ale i nie ma też trudnych strategii, które pozwalają systemowo „ograć rynek”. Gdyby dowolna osoba to umożliwiała, to używając dźwigni finansowej, mogłaby szybko generować miliardy żywej gotówki – a tak nie jest. Zawsze jest ryzyko i niepewność, nie ma tu pewniaków. Tu ważna sprawa: nie zawsze wyceny spółek są „racjonalne”, są różne anomalie, ale co do zasady nie sposób ich systemowo przewidzieć.
Płynąć z rynkiem
Wspomniałem o „przewadze nad rynkiem” czy „pokonaniu rynku” – chodzi tu o szeroki indeks giełdowy, który pokazuje wyniki spółek generalnie notowanych na danym rynku. W Polsce jest to WIG, czyli Warszawski Indeks Giełdowy. Generalnie w długim terminie indeksy giełdowe idą w górę, bo firmy notowane na giełdzie zarabiają. Można powiedzieć, że:
– zarabianie tyle co indeks giełdowy jest łatwe – wystarczy go zreplikować, czyli kupić spółki, które do niego należą – bezpośrednio lub przez tani w utrzymaniu fundusz ETF
– pobicie takiego indeksu, jest ekstremalnie trudne, bo wymaga to stałego typowania spółek wybitnych i bardzo zyskownych przed innymi uczestnikami rynku – co nie jest możliwe, jeśli nie ma się dostępu do nielegalnych i niejawnych informacji.
Jaki jest najbardziej praktyczny wniosek z tej teorii?
Można inwestować w akcje z sukcesem nie poświęcając WCALE czasu na analizy, bo i tak nie mają one sensu, wystarczy kupić indeks giełdowy. Jak pokazują badania, z takim podejściem często osiągniemy lepsze wyniki niż profesjonalni zarządzający funduszami – bo oni też nie mają tajemnej wiedzy, a muszą pokryć koszty funkcjonowania funduszu. Żeby zaimplementować podejście pasywne w praktyce, wystarczy kupować tanie w utrzymaniu fundusze ETF na indeksy giełdowe.