Bezpieczny kredyt 2% nie spowodował wzrostu cen nieruchomości?

Medialne pozory

Waldemar Buda minister rozwoju i technologii powiedział: „Mamy informacje GUS za pierwszy kwartał, z których wynika, że ceny nieznacznie spadły. Zapowiedzieliśmy program 14 grudnia, po pierwszym kwartale mieliśmy spadek średnich cen. Nieprawdą jest, że już po zapowiedzi programu ceny wzrosły. Były wręcz minimalne spadki kwartał do kwartału”.

Minister próbuje grać przed mediami, że program nie powoduje wzrostu cen. Natomiast analizując jego wypowiedź, warto zaznaczyć, że nie mówi on o tym, że program nie podbił cen – bo oczywiście ceny drastycznie wzrosły, ale mówi on o tym, że zapowiedź programu z 14 grudnia nie podbiła cen.

Realia

Sama zapowiedz jakiegoś programu to słaby impuls do wzrostów, bo przy zapowiedzi nie wiadomo, czy program wejdzie w życie. Przypomnę, że czas tych przywołanych spadków cen, to miesiące zaraz po zatrzymaniu się na szczycie cyklu podwyżek stóp procentowych, zatem jest to główny czynnik, który wyhamował ceny.

Program bezpieczny kredyt 2% spowodował nie tylko silny wzrost cen nieruchomości, ale również niższą ich dostępność. Sama pula środków ma być rozłożona niby na 10 lat:

1) 2023 r. – 8 000 000 zł;

2) 2024 r. – 941 000 000 zł;

3) 2025 r. – 1 107 000 000 zł;

4) 2026 r. – 1 432 000 000 zł;

5) 2027 r. – 1 725 000 000 zł;

6) 2028 r. – 1 581 000 000 zł;

7) 2029 r. – 1 301 000 000 zł;

8) 2030 r. – 1 152 000 000 zł;

9) 2031 r. – 1 054 000 000 zł;

10) 2032 r. – 1 010 000 000 zł.

Wybory psują logikę

Ale… w tym roku limitów nie będzie. Za to te środki będą odjęte z limitów w kolejnych latach. Czemu akurat tak? W tym roku są wybory. Co z tego, że skutkiem ubocznych tego krótkowzrocznego posunięcia będzie drastyczny spadek dostępnych na rynku mieszkań i osoby, które skorzystają z programu zapłacą dużo więcej za mieszkanie niż przed programem? Może nawet więcej niż wyniesie oszczędność na niższej racie (to zależy od założeń). Zatem jest to program nakierowany na krótkotrwały poklask wyborczy, przy okazji przetransferowano nasze środki z podatków prosto do kieszeni deweloperów, którzy faktycznie na początku roku musieli obniżać ceny, a teraz mogą niemalże robić castingi i windować ceny.

Mam wrażenie, że nasi rządzący serwują nam coraz bardziej prymitywne programy, nie zwracając uwagi na długoterminową stabilizację rynku nieruchomości i dostępność mieszkań właśnie w dłuższym terminie, bo chyba nie muszę nikomu mówić, że w kolejnych latach środków z tego programu będzie jak kot napłakał.

Autor

Redaktor

Podobne wpisy

Skomentuj