Dziś wiele osób się frustruje, bo mieszkania są coraz mniej dostępne. Żeby kupić przeciętne mieszkanie w dobrej lokalizacji w dużym miejsce powoli trzeba być milionerem – albo wciąć kredyt na prawie milion.
Moim zdaniem są trzy główne powody tej drożyzny.
Konsekwentne od 2007 roku bezmyślne pompowanie programów popytowych, czyli dopłacanie do rat lub do wkładów własnych. Robiło to PO, robił to PiS i teraz znowu robi to „koalicja z 15 października”. Im dłużej trwa to szaleństwo tym jest drożej, czego się spodziewać? Ja rozumiem, że gdyby były i programy popytowe dla naprawdę bardzo potrzebujących oraz programy podażowe, to ma to sens, ale jak ładowany jest tylko popyt, to trwałymi beneficjentami są trzy grupy: ci co nieruchomości sprzedają (deweloper), ten co finansuje (bank) i ten co najwięcej nieruchomości ma (fundusze, bogacze, rentierzy, landlordzi – zwał jak zwał). Ja nie mam nic przeciwko zarabianiu na nieruchomościach, ale chyba nie o to chodzi, żeby władza transferowała nasze podatki, do tych co mają najwięcej?
Spekulacja – od pandemii, gdy NBP obniżył główną stopę do 0,1% i później w nie wiadomo czemu utrzymywał ją na tak niskim i nienaturalnym dla Polski poziomie, zakwitła na dobre spekulacja na rynku nieruchomości. Ceny rosły jak na drożdżach, więc pośrednicy skupowali cale pakiety od deweloperów i sprzedawali drożej – nabywca finalny to wszystko finansował. Co więcej, spekulanci wiedzą, że nasz rząd nie ma sensownych pomysłów na ten rynek i finansuje programy popytowe, zatem spora cześć kapitału jest w nieruchomościach czysto spekulacyjnie.
Napływ osób z Ukrainy. Po wybuchu wojny do Polski napłynęło mnóstwo osób z Ukrainy – nie wiem dokładnie ile, skala jest tak monstrualna, że w oczywisty sposób odbiło się to na cenach najmu i nieruchomości. Tu nie piszę oczywiście, że to źle że do nas uciekli, ale obiektywny fakt jest taki, że wyższy (nagły i duży) popyt podniósł ceny, szczególnie w miastach.
W następnym wpisie wypiszę najbardziej sensowne pomysły, dotyczące rynku nieruchomości, które można by wprowadzić w życie.