Dlaczego Zachód znalazł się 10 lat za Chinami w dziedzinie płatności elektronicznych i fintechu?

Dlaczego Zachód znalazł się 10 lat za Chinami w dziedzinie płatności elektronicznych i fintechu?

W Szanghaju w 2010 roku nie było praktycznie wcale płatności elektronicznych, ludzie płacili głównie gotówką. Kart debetowych używano jedynie w średnich i dużych sklepach wyposażonych w terminale płatnicze. Zaledwie 8 lat później, w 2018 roku Szanghaj stał się cyfrowy – wszędzie widniały QR kody, zarówno w restauracjach na stolikach, na sklepach czy w taksówkach, skanując QR kod można było wygodnie zapłacić bezgotówkowo aplikacją.

Smok na czele

W Chinach obserwuje się rozkwit tzw. fintechu czyli połączenia finansów i technologii. Zdaniem Richarda Turrina, zajmującego się tematem cyfrowych płatności, Chiny wyprzedzają Zachód pod tym względem o ok. 10 lat. W Chinach działają np. mikroubezpieczenia kupowane jednym kliknięciem w aplikacji, fundusz inwestycyjny można kupić już od jednego juana (ok. 70 gr) przez masową aplikację Ant Financial podległą pod Alibabę.

Jak to możliwe, że Chiny zyskały tyle lat w wyścigu technologicznym? Stoi za tym m. in. ignorancja i poczucie wyższości Zachodu. Dobrze oddaje to wypowiedź byłego prezesa HP, kandydata na prezydenta USA z partii republikańskiej, Carly’ego Fiorina, który powiedział w 2015 roku: W Chinach nie ma innowacyjności.

Tymczasem za murem dokonuje się dynamiczny rozrost inkluzywnego (dostępnego dla wszystkich) fintechu, opartego o big data, sztuczną inteligencję, technologię blockchain oraz wkrótce… cyfrowego juana. Pisałem o inkluzywności chińskiego fintechu, więc przywołajmy dane z raportu E&Y. Zgodnie z raportem firmy, dostęp do fintechu dla klienta indywidualnego jest najwyższy w Chinach i Indiach (87%), Wielka Brytania jest na 9 miejscu (71%), Niemcy na 18 (64%) a USA na 24 (46%). Co interesujące słabo wypada również Japonia (27 miejsce z wynikiem 34%) która, jakby się mogło wydawać… posiada społeczeństwo dojrzałe, ale co do zasady bardzo otwarte na nowe technologie.

WeChat jako wszechaplikacja

Zdaniem autora książki „Cyfrowy juan” po porównaniu Facebooka, Googla czy Twittera z 2010 roku z tym co mamy teraz – zauważymy znaczną ciągłość i podobieństwo. Biorąc pod lupę chińskie odpowiedniki należy zauważyć, rewolucję. Szczególnie doniosłe jest stworzenie systemów płatności w ramach WeChat (odpowiednik FB) oraz Alipay (Alibaba). Regulator chiński pozwolił tym firmom na wprowadzenie bankowości cyfrowej w 2014 roku, co było istną rewolucją. Dziś w Chinach z poziomu aplikacji serwisu społecznościowego (WeChat) czy aplikacji do zamawiania… wszystkiego, można opłacić rachunki, rezerwować loty, zamawiać transport itp.

Chiński rząd mający wizerunek skostniałego, wykazał się duża elastycznością wobec sektora prywatnego. Oczywiście władza ludowa ciągle monitorowała proces, upewniając się, że zmiana nie będzie destrukcyjna, jednak sama stymulowała rozwój fintechu. Na Zachodzie nie pozwolono na wprowadzenie waluty cyfrowej Facebooka (libry, potem: diem), co było właśnie próbą kopiowana rozwiązań chińskich. Tak: to zachodnie firmy takie jak FB próbują kopiować rozwiązania chińskie, a nie odwrotnie. I jak na ironie, komunistyczne chiny są tu dużo bardziej otwarte na twórczą destrukcję (jednak kontrolowaną), niż Zachód.

Mark Zuckerberg (prezes FB (teraz Meta)) powiedział:

Za każdym razem, gdy widzę w WeChat nową funkcjonalność, która mi się podoba, to wysyłam mejla do naszego działu badań i rozwoju.

Cytat unaocznia, kto dziś kogo naśladuje.

WeChat był pierwszą firmą świata, która połączyła medium społecznościowe z systemem płatności cyfrowych, rezultaty były tak oszałamiające, że przedstawiciele Facebooka wyrazili dla nich podziw. Co więcej to na WeChat powstały grupy do komunikacji on-line, które potem FB skopiował.

Chińskie przemiany wspiera skłonność Chińczyków do próbowania nowych aplikacji i rozwiązań. Z jednej strony szanują oni starszych i tradycje, ale w sferze cyfrowej są bardzo otwarci na zmiany. Dużo bardziej niż mieszkańcy Europy czy USA.

Przewagą chińskich płatności jest ich darmowość, podczas, gdy ich zachodnie odpowiedniki: Square i Paypal pobierają pod 2,5% od transakcji + drobne stałe kwoty (dane za 2020 rok).

Koniec prywatności?

Ktoś zapyta: co z prywatnością? Przecież skoro dwie firmy wiedzą o obywatelach wszystko, na dodatek jeśli państwo może uzyskać te wszystkie dane, to czy nie jest to potworny świat? Jak się okazuje Chińczykom wydaje się to nie przeszkadzać. Internet w Chinach jest monitorowany przez władzę, ale wolność wypowiedzi jest znacznie większa, niż się uważa na Zachodzie. Dyskusja w Internecie jest możliwa, jednak sami mieszkańcy Państwa Środka starają się wyczuć, które tematy są aktualnie dla władzy wrażliwe i przy jakich tematach lepiej trzymać język za wirtualnymi zębami.

Płatności mobilne chińską domeną

Chiński rynek płatności mobilnych rozwinął się na niespotykaną skale. W 2019 roku wartość płatności mobilnych w Chinach wyniosła 347 bilionów juanów, co stanowi ponad 3-krotność chińskiego PKB. Wartość płatności mobilnych w Państwie Środka była wówczas ponad 500 razy większa niż w USA, mimo że to USA mają jeszcze nominalnie większe PKB. Rynek płatności mobilnych w Chinach jest bardzo scentralizowany: WeChat i Alipay kontrolują od 90 do 93% tego rynku. W 2019 roku te dwie firmy obsługiwały 2,3 mld użytkowników, podczas gdy Apple i Google Pay jedynie 540 milionów.

Jakie są czynniki sukcesu płatności przez WeChat i Alipay?

  • Przed rewolucją wizyty w bankach były dla Chińczyków udręką przez pochłaniające czas formalności, płacąc on-line uwolnili się od tych przykrych procedur.
  • Aplikacje WeChat i Alipay są metaaplikacjami: w ich wnętrzu jest masa lekkich, podległych pod nie aplikacji, przez co można powiedzieć, że są one nie tyle aplikacjami, co właśnie metaaplikacjami lub nawet pretendują do bycia osobnym Internetem.
  • W Chinach karty debetowe i kredytowe nie dawały żadnych przywilejów/nie miały programów partnerskich, dlatego przejście od kart do płatności telefonem było bardzo proste.
  • Płatności mobilne były rewolucją dla małych sklepików wiejskich: nie musiałby one instalować terminali, a mogły przyjmować płatności przez telefon.
  • Chińczycy lubią nowe technologie i gadżety, więc chętnie odkrywają nowe funkcjonalności.
  • Usługi płatności WeChat i Alipay działają na każdym smartfonie, w przeciwieństwie do Apple Pay, który stara się dyskryminować konkurencje, tym samym fundując relatywną stagnację w tym zakresie na Zachodzie.

Przez ostatnie kilkanaście lat Chiny zmieniły się nie do poznania. Tamtejszy fintech rozwija się błyskawicznie przez znacznie przyzwolenie władz na kreatywną destrukcję w tym segmencie, a nawet aktywne wsparcie chińskich startupów. Nie bez znaczenia jest również skłonność Chińczyków do testowania innowacji. Na Zachodzie taka rewolucja aktualnie nie jest możliwa, przez znaczne regulacje sektora finansowego i przepisy antymonopolowe.

Wpis powstał na bazie książki „Koniec gotówki: Cyfrowy Juan”, autorstwa Richarda Turrina.

Fot. swiatksiazki.
Autor

Redaktor

Podobne wpisy

1 Komentarz

Skomentuj