Rewolucja sztucznej inteligencji nabiera rozpędu. Chyba każdy już słyszał o czacie GPT. W poprzednim tygodniu na globalne rynki wkroczył jego konkurent: bard od Googla. Bard operuje również na aktualnych danych, w przeciwieństwie do chatu GPT, którego dane kończą się na wrześniu 2021.
Większość świata testuje
Mimo, że Bard rozszerzył swój zasięg poza USA i zawitał do ponad 180 krajów, to jednak na tej liście nie ma żadnego kraju Unii Europejskiej.
Prawdopodobnie Google nie może zagwarantować, że Bard w pełni spełnia wymogi rozporządzenia o prywatności, które wymaga od firm technologicznych ujawnienia, jak przetwarzają, przechowują i wykorzystują dane zebrane od lokalnych użytkowników. Jeśli firma nie spełni wymogów, może spotkać się z wysokimi karami. Jednak sami twórcy nie rozumieją jak działają ich algorytmy.
Prywatność i prawa autorskie zagrożone
Generatory tekstu typu chatGPT czy bard używają danych z Internetu i mogą naruszać prywatność oraz zmyślać na temat prawdziwych osób.
Co więcej wciąż nie rozwiązano kwestii związanych z prawem autorskim. Boty generują odpowiedzi na dane tematy, korzystając z prac ludzi, jednak nie podają źródeł. UE chciała to uregulować – również stąd Google może omijać ten obszar.
Nasze prawa vs postęp
Wygląda na to, że w UE jesteśmy na samym czele ochrony naszych praw przed bezkarnym AI (sztuczną inteligencją), jednak z drugiej strony, już odczuwamy tego skutki – nie możemy korzystać z jednego z najpotężniejszych narzędzi, jakim niewątpliwie jest system bard.
Można zadać sobie pytanie, czy UE idzie w dobrym kierunku? Czy może nie ma sensu się opierać przed informacyjną bezkarnością w celu zachowania konkurencyjności?