Inflacja w skali roku wynosi 8,2%. NBP ogłasza na swoich kanałach, że ceny nie rosną od 6 miesięcy. Wielu komentujących wskazuje, że inflacja to wzrost cen, więc nawet jeśli inflacja spada, ale jest dodatnia, to ceny rosną. To prawda, ale NBP wskazuje na to, że w skali ostatnich 6 miesięcy ceny przestały rosnąć. I faktycznie jest to możliwe. Patrząc względem poprzedniego roku mamy wzrost cen o 8,2%, ale wzrost dokonał się jedynie w pierwszej połowie analizowanego okresu. Zatem faktycznie ceny mogą nie rosnąć przez ostatnie pół roku.
Jednak warto zauważyć, że w Polsce aktualnie ceny niektórych segmentów są zaniżone przez decyzje polityczne i quasipolityczne:
Orlen sztucznie zaniża ceny paliw przed wyborami, co doprowadziło do braków na stacjach, które nazywa się “awariami”.
VAT na żywność jest czasowo zawieszony.
Ceny gazu i prądu również są w wielu segmentach zamrożone.
Zatem ogłoszenie triumfu nad inflacją w spocie NBP jest moim zdaniem dziecinadą. Nie twierdzę, że sztab NBP tego nie wie, ale mi to wygląda na prymitywną propagandę. Jak można ogłosić sukces nad inflacją, gdy ta wynosi 8,2%, a cel NBP to przedział między 1,5 a 3,5%? Co więcej, nie jest wykluczone, że po wyborach cena paliw wzrośnie znacznie, bo aktualnie jest sztucznie zaniżona.
W spocie NBP pada stwierdzenie sugerujące, że inflacja urosła przez pandemię i wojnę (nie ma nic o jawnie spóźnionych ruchach NBP), a teraz inflacja spada… uwaga… dzięki reakcji NBP! No serio? Szoki pandemiczne i wojenne są starsze niż rok, zatem inflacja spada głównie przez efekt bazy – czyli porównujemy ceny sprzed roku, kiedy było już bardzo drogo! A w spocie zobaczymy, że to NBP pokonał inflację. To jest kabaret.